sobota, 5 kwietnia 2014

Szkolny gang - Tao

Mam nadzieje że obecność Baekhyun'a wam nie przeszkadza. :) 
Scenariusz dla wiernej czytelniczki Andy. Mam nadzieję, że spodoba się wam ten scenariusz.
Za wszelkie literówki przepraszam, pisałam ten scenariusz głównie nocą.

Dziękujemy za wszystkie trzy nominacje postaramy się dodać post z odpowiedziami już niedługo. :)

Wrzesień. Niby zwykły miesiąc. Dla uczniów jednak jest to najbardziej znienawidzony miesiąc. Powrót do szkoły, po upragnionych trzech miesiącach wolnego. Cieszyłabyś się, gdyby nie to że twój najlepszy przyjaciel, spędzał ten czas w szpitalu. Dokładniej trafił do szpitala, tuż przed rozpoczęciem wakacji. Dlaczego? Otóż mówiąc jak najkrócej. W szkole jest pewien "gang", upatrują sobie ofiarę i gnębią ją do tej pory aż jest ledwo żywa. A zaczęło się niewinnie...
- _____, choć tutaj. - zawołał cię twój przyjaciel.
- Przecież idę.
Był czerwiec, zatem było gorąco. Akurat była dwudziesto-minutowa przerwa. Zwykle spędzaliście te przerwy pod wielkim drzewem niedaleko boiska. Niestety teraz pod nim siedziała jakaś para zakochanych. Postanowiliście pójść na schody obok boiska. Było to bardzo ustronne miejsce. Od otaczającej społeczności, oddzielały was wysokie krzaki które już zdążyły się zazielenić. Było słychać westchnienia dziewczyn, które wpatrywały się w chłopaków grających w koszykówkę. Jedną drużynę tworzyli chłopaki z 2a, czyli członkowie tego gangu. Grał tam Baekhyun, Kai, Sehun, Chanyeol i Tao. Właśnie Tao, był obiektem westchnień większości dziewcząt. Nie należałaś do nich. Według ciebie oni byli okrutnymi osobami, wolałaś nie wchodzić im w drogę. Lecz coś musiało pokrzyżować twoje plany. Po pojedynku chłopaków z 2a z uczniami 2b, zabrzmiał pierwszy dzwonek. Wstaliście ze schodów i ruszyliście w stronę wejścia do szkoły. Niestety trafiliście akurat na grupkę chłopaków których bała się cała szkoła.
- Yaa... śliczna. Co myślicie? - powiedział Baek.
- Kogo ty nazywasz śliczną? - zapytał twój przyjaciel odwracając się w stronę Hyun'a.
- Przestań. Chodź. - pociągnęłaś chłopaka za sobą. Nie chciałaś by miał kłopoty przez ciebie. Minyong - bo tak nazywał się twój przyjaciel, zawsze się denerwował gdy ktoś nazywał cię śliczną. Kiedyś chłopak którego kochałaś zawsze wołał cię śliczna. Potem zabawił się tobą i zostawił na pastwę losu. Minyong od tamtej pory chronił cię, przed takimi typami. Często nazywali was parą, bo wszędzie byliście razem. Jemu najwidoczniej się to podobało. Wracając do sytuacji. Wiedziałaś, że to się tak nie skończy. Byun wraz z kolegami będzie zaczepiał cię za wszelką cenę by zdenerwować Yong'a. Widziałaś to już wiele razy. Nie myliłaś się, tylko tym razem zaczepiał cię Tao. Denerwowało cię to. Chłopak na pierwszy rzut oka wydawał się spokojny, poukładany, ale okazał się straszliwie denerwujący.
- Tao-ya, czego ty właściwie chcesz? - zapytałaś, starając się być opanowana.
- Żebyś poszła ze mną na randkę. - powiedział. Ah... kolejna sprawa dotycząca tych chłopaków, byli oni łamaczami dziewczęcych serc. Najpierw proponowali randki, jeżeli się nie zgodzisz, nie masz życia w szkole. Lecz jak się zgodzisz to gorzej będzie z tobą i twoimi uczuciami. Chłopak pobawi się tobą, czułe słówka, niezliczone randki, spacery, pocałunki, a na końcu rozczarowanie.
- ____, słuchasz mnie? - zapytał Tao.
- O... co mówiłeś?
- Pytam czy pójdziesz ze mną na randkę. - wtedy do stolika dosiadł się Minyong.
- Idziesz z nim na randkę? - powiedział kładąc nacisk na słowo nim i randkę.
- Nie wiem jeszcze - odpowiedziałaś zmieszana. Stałaś pomiędzy młotem a kowadłem. Bałaś się zostać odrzucona przez szkolną społeczność, ale również bałaś się po raz kolejny mieć złamane serce.
- Tao-shi, wybacz, ale nie mogę. W tygodniu mam dodatkowe lekcje, a w weekendy pomagam rodzicom.
- Nic się nie stało. Chyba, że chcesz się mnie pozbyć jak niektóre dziewczyny... ale ty nie jesteś taka. A, właśnie. Słyszałem, że dobrze się uczysz. Mogłabyś mi pomóc po lekcjach?
Ty nie kłamałaś miałaś naprawdę mało czasu dla siebie. Czas na spotkanie z kimkolwiek był nikły.
Tao zaskoczył cię tym pytaniem, nie należałaś do najgorszych uczniów, ale do najlepszych też było ci daleko. - Moglibyśmy spróbować. - uśmiechnęłaś się lekko.
- Naprawdę?! To super. Hym... to po lekcjach w bibliotece?
- Ok. - chłopak pobiegł przejęty całą tą sytuacją.
- Zwariowałaś?! Jeszcze niedawno mówiłaś, że nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego. Czyżby teraz ci się zmieniło? - obużył się Min.
- Aniyo. To tylko pomoc. To coś złego?
- To akurat nie ale fakt, że z NIM spędzasz całe przerwy jest dość ZŁY. - położył nacisk na dwa słowa.

I tak się zaczęło. Musiałaś przyznać Tao był niczego sobie. Przystojny, sympatyczny, uroczy. Chyba zaczęłaś się w nim podkochiwać. Tymczasem poświęcałaś mniej czasu dla Minyong'a. Ostatnimi czasy chodził przybity. Mało się odzywał i znikał na całe przerwy. Nie odpisywał na twoje sms'y. Działo się coś złego czułaś to. Okazało się, że twój przyjaciel zaczął wdawać się w bójki. Jak to każdy chłopak, ale to nie były bójki z byle kim. To były bójki z chłopakami z 2a. Usłyszałaś jakieś krzyki na piętrze. Weszłaś, po schodach. To co zobaczyłaś, spowodowało że twoje serce się zatrzymało.
" - Zostawcie ją w spokoju.
- Co to ma być. - burknął Kai.
- Ya, ya, ya... czemu niby? Ma skończyć jak ty? Nie martw się zajmiemy się nią. Masz jeszcze jakieś ostatnie życzenie?
- Dajcie jej spokój.
- Ah... czyli żadne. "
- Przestańcie - wrzasnęłaś.
- ______?! Co ty tu *plask* - nie pozwoliłaś dokończyć Baekhyunowi.
- Yah! - wrzasnął. Kucnęłaś koło Minyong'a. Miał rozciętą wargę, ranę na czole z której wciąż wypływała krew. Jego śnieżno biała koszula była w śladach butów napastników. Usłyszałaś jak ktoś wbiega na górę. Chłopcy dalej stali jak wryci nie wiedząc do końca co się stało.
- Na co się patrzycie?! Dzwońcie po pogotowie! - do twoich oczu napłynęły łzy.
- Minyong... - szepnęłaś kładąc głowę chłopaka na swoje uda.
- Minyong, musisz być silny. - powiedziałaś łapiąc dłoń chłopaka. Otworzył oczy.
- ______... ja... cię...ko... - nie dokończył jego głowa opadła bezsilnie na twoje uda.
- Co wyście na robili?! - krzyknął Tao.
- My ... tylko... on...sam... - nie potrafili skleić zdania. Po chwili ujrzeliśmy ratowników biegnących w naszą stronę. Zabrali go do szpitala.
Czułaś się jak w śnie, albo jakiejś dramie. Jeszcze do końca nie byłaś świadoma tego co się stało. Podszedł do ciebie Tao.
- Chodźmy...
- Ty jesteś jakiś niepoważny?! Myślisz, że pójdę z tobą gdziekolwiek? Pff... to wszystko twoja wina, to ty im kazałeś to zrobić. Puść mnie! Nie chcę cię znać! - wrzasnęłaś i poszłaś w kierunku wyjścia. Zbiegłaś po schodach. Przy szatni, chwyciłaś swój plecak i wyszłaś ze szkoły kierując się w stronę domu. Biegłaś ile sił w nogach. Jak na złość zaczęło padać. Ludzie spoglądali na ciebie jak na wariatkę. Po twoich włosach spływały krople deszczu, które bezwładnie opadały na szary chodnik. Twoje oczy były czerwone i zapuchnięte. Po policzkach spływały łzy zmieszane z deszczem, które zostawiały czarne smugi. Wyglądałaś okropnie. Niczym jakiś potwór. Twoje ubranie, wyglądało jak wyjęte z pralki i od razu nałożone na ciało. W dodatku z uprań kapała woda. Kap, kap, kap. Jakby tego było mało zaczęło grzmieć, a do domu miałaś jakieś 20 minut drogi. Znów zaczęłaś biec. Nie patrzyłaś przed siebie. Może to był błąd. Nie, to na pewno był błąd. Wpadłaś na jakiś ludzi, mało co nie potrącił cię samochód, zahaczyłaś nogą o krawężnik w wyniku czego dość głęboko rozcięłaś kolano, otarłaś łokieć i nabiłaś guza w głowę. Po tym niefortunnym dniu dotarłaś do domu. Łzy mieszały się z kroplami deszczu, a deszcz mieszał się z krwią. Twoja mama nawet nie pytała co się stało, bo wiedziała, że jesteś niezdarna. To nie pierwszy raz gdy wracałaś do domu z ranami lub z krwią na rękach bądź nogach. Zdjęłaś buty i pobiegłaś do pokoju. Wyciągnęłaś jakiś dres i luźną koszulkę. Poszłaś do łazienki, odkręciłaś kran. Woda powoli spływała do wanny i napełniała ją. Po 3 minutach woda wypełniała 3/4 wanny. Zakręciłaś kran, po czym zdjęłaś ubrania i weszłaś do wanny. Przedtem nalałaś płynu do kąpieli dzięki czemu resztę wanny wypełniała biała piana. Długo siedziałaś w łazience. Płakałaś, miałaś za złe to spotykanie się z Tao. Najgorsze było to, że uwierzyłaś mu w to, że jest inny, nie jest taki jak reszta. Kłamał... wszystko co powiedział było kłamstwem. Nawet bolało bardziej. Zakochałaś się. Stałaś się jak reszta dziewczyn po uszy zakochanych w Tao. I jeszcze Minyong... co on chciał powiedzieć. Ko...cham? Ale...przecież...on... niemożliwe. Nie miałaś sił gdy opuściłaś łazienkę bezwładnie opadłaś na łóżko znajdujące się w twoim pokoju. Zasnęłaś. Gdy otworzyłaś oczy, przez okno dostawało się jasne światło księżyca oświetlające pokój. Spojrzałaś na zegarek. Dochodziła druga w nocy. Przekręciłaś się na bok i znów próbowałaś zasnąć. W końcu po 30 minutowej walce poddałaś się i usiadłaś. Wzięłaś laptopa, ułożyłaś go na kolanach. Włączyłaś go potem weszłaś na jakieś portale społecznościowe, aż w końcu włączyłaś jakoś dramę dla zabicia czasu. Ta drama była dość wciągająca. Obejrzałaś ok. 8 odcinków. Nastał już ranek więc nie chętnie odłożyłaś laptop i zaczęłaś szykować się do szkoły. Nie chciałaś tam iść i zdecydowałaś, że nie pójdziesz. Założyłaś mundurek. Uczesałaś włosy w wysokiego koka. Zrobiłaś delikatny makijaż, po czym zeszłaś na śniadanie.
- Cześć mamo. - przywitałaś się.
- Słyszałam co się wczoraj stało...
Cała mama. Nie było rzeczy o których by nie wiedziała. Nie musiałaś wychodzić z domu a już znałaś najnowsze plotki, ploteczki i informacje.
- Czemu do niego nie poszłaś? - Nie miałam siły. Musze już iść. Chwyciłaś torbę, dużo lżejszą niż zazwyczaj. Zabrałaś klucze i nałożyłaś trampki. Kierunek szpital. Zaraz... ale który szpital. Poszłaś do szpitala najbliżej szkoły. Bingo. Właśnie tam na oddziale intensywnej terapii znajdował się Minyong. Dowiedziałaś się tego dzięki uprzejmym paniom pielęgniarkom. Po paru minutach poszukiwań stanęłaś pod salą numer dwadzieścia jeden. Ostrożnie otworzyłaś drzwi. Po cichu wślizgnęłaś się do środka.
Spojrzałaś na chłopaka. Momentalnie łzy napłynęły ci do oczu. Widok był niezbyt przyjemny. Masa rurek i innych sprzętów podłączonych do ciała twojego przyjaciela. Leżał bezwładnie podpięty do tych urządzeń, jak nie on pełen pozytywnej energii. Pozwoliłaś uwolnić emocje, łzy przecinały twoje policzki zostawiając na nich mokre ślady. Chwyciłaś krzesło stojące w rogu sali, która była niezbyt duża a jej ściany pokrywała kremowa farba. Postawiłaś je obok łóżka. Usiadłaś i chwyciłaś chłopaka za rękę. Przypomniałaś sobie, że ludzie będący w śpiączce słyszą wszystko co się do nich mówi.
- Minyong... jak się masz? Będziesz żył prawda? Musisz... być przy mnie. Pamiętasz jak mówiłeś, że lubisz jak śpiewam? O zaśpiewam ci coś.
Zaczęłaś śpiewać. Połykając łzy.
- Ja... przepraszam. Nie chciałam, zostawiłam cię... ale wiem, że nie powinnam. Błagam obudź się. Pomóż mi... potrzebuje cię. Otwórz oczy.
To było trzy miesiące temu. Lecz Minyong wciąż leżał w śpiączce... a Tao, cóż często przychodził do twojego domu, ale twojej mamie udało się go jakoś spławić. Teraz już nie miałaś jak uciekać i wymigać się od spotkania oko w oko z Tao. Już pierwszego dnia zaczepił cię.
- ____, czemu mnie unikasz? - nie odpowiedziałaś.
- Czemu nie odpowiadasz? - złapał cię za nadgarstek. Szybko wyrwałaś się z uścisku i zostawiłaś chłopaka samego. Unikałaś go jak tylko mogłaś. Gdy go ujrzałaś chowałaś się. Przeważnie udawało ci się, ale czasami Tao zauważał cię.
Minęło już piętnaście dni spędzonym w szkole. Upragniony dzień - piątek. Nie mogłaś się doczekać kiedy odwiedzisz swojego przyjaciela. Jednak stało się coś co najmniej dziwnego. Jak codziennie otworzyłaś swoją szkolną szafkę. W oczy rzuciła się niebieska koperta. "List? Od kogo?" - pomyślałaś.  Położyłaś książki w szafce i wzięłaś ową niebieską kopertę. Na środku widniał piękny napis "Dla ______".
Powoli zaczęłaś otwierać kopertę. W środku była mała karteczka.

"Spotkajmy się na długiej przerwie.
Zapraszam na dach.
~Tajemniczy Wielbiciel "
Strach przeszył twoje ciało. Co jeśli to morderca który chce cię zepchnąć z dachu. Wrogów jako takich nie miałaś. Chociaż ludzie w tych czasach są strasznie dwulicowi, więc czysto teoretycznie można podejrzewać każdego, nieprawdaż?
"Nie będę o tym myśleć..."
Pierwsze dwie lekcje minęły ci dość szybko, trzecia dłużyła się w nieskończoność. W końcu rozbrzmiał upragniony dzwonek. Spakowałaś książki do torby i wyszłaś z klasy.
Biłaś się z myślami. Pójść czy uznać to za głupi żart? Postanowiłaś zupełnie olać sprawę. Poszłaś pod wspomniane wcześniej drzewo pod którym siedziałaś z Minyong'iem.
Zimno przeszyło twoje ciało. Jednak nie zważałaś na to. Chciałaś czymś zająć swoje myśli byleby tylko zapomnieć o spotkaniu. Jak na złość musiała zacząć padać. Szybko zebrałaś rzeczy i ruszyłaś biegiem w kierunku szkoły. Pech nawet teraz cię nie opuszczał, wpadłaś na Tao. On złapał cię w swoje objęcia i nie chciał wypuścić.
- Nic ci się nie stało? - usłyszałaś jego głos.
- Naprawdę cię to interesuje? Czy pytasz tylko dlatego żeby nie być chamski? - skwitowałaś.
- Interesuje mnie to, bardziej niż myślisz. Może byśmy wyjaśnili tą całą sytuację? - zapytał z wyczuwalną nutką nadziei w głosie.
- Nie ma czego wyjaśniać. Mógłbyś mnie już puścić? Nie mam ochoty z tobą dłużej rozmawiać.
- Jasne... - powiedział łamiącym się głosem.
Ruszyłaś w stronę szafki by wziąć potrzebne książki na zbliżającą się lekcję. Zamknęłaś szafkę i udałaś się do klasy w której miały się odbyć zajęcia. Usiadłaś w ławce i czekałaś na nauczyciela historii który jak zwykle się spóźniał. Pomyślałaś o Tao i jego łamiącym się głosie. Czułaś się winna, od jakiegoś czasu widziałaś Tao który był strasznie załamany.
"To chyba nie moja wina? Może dziewczyna go rzuciła, albo coś... " Twoje rozmyślania przerwał nauczyciel który jak zwykle z wielkim hukiem rzucił swój neseser na blat biurka. "Zaraz się zacznie..." - pomyślałaś kładąc głowę na ławkę. Nauczyciel historii Pan Kim był jednocześnie waszym wychowawcą, godziny wychowawcze były prawdziwą katuszą, nie wspominając, że czasami lekcje historii uciekały wraz z jakimiś ważnymi sprawami do omówienia to akurat było plusem, bo pan Kim należał do tych bardziej rozgadanych osób. Gdy rzucał swoją teczką to wróżyło kolejną sprawę do omówienia.
- Przyznać się od razu... - powiedział bez emocji.
Dokładnie cały Pan Kim im bardziej coś go denerwowało tym był obojętniejszy. Stosował zasadę kto przyzna się od razu dostaje mniejszą karę. Nagle drzwi otworzyły się z impetem i ogromnym hukiem, więc podniosłaś głowę do góry. W drzwiach stał... Tao. Boże, czego on chciał. Oczywiście klasowe laleczki zaczęły się podniecać faktem że do klasy przyszedł Zitao, ten Zitao który jest najpopularniejszym uczniem w szkole, ten co przybył z Chin, o matko o matko... kisiel w majtach normalnie. (xD) 
Chłopak porozmawiał chwilę z nauczycielem, zamknął drzwi i wtedy odezwał się Pan Kim.
- _____, spakuj się i możesz już iść. - powiedział.
- Ale czemu? - zapytałaś zaciekawiona.
- Jak cię zwalniam to idź i nie gadaj bo zostaniesz i w gratisie trzy godziny kozy ci podaruję. - uśmiechnął się szeroko.
- To ja pójdę i z gratisu nie skorzystam. Do widzenia~!
Spakowana wyszłaś z klasy. Tuż za progiem natknęłaś się na Tao.
- Co ty tu... - przerwał ci chłopak.
- Zwolniłem cię z lekcji musimy pogadać, chcesz gdzieś iść? - wyrecytował.
- Miałam iść do Minyong'a. - powiedziałaś cicho.
- O, świetnie. To ja cie odprowadzę pod szpital.
Zauważyłaś, że wyszło słońce. "Przynajmniej jeden plus tego 'spaceru'..."
Tao jak na dżentelmena przystało przepuścił cię w drzwiach. Gdy opuściliście teren szkoły zaczęliście rozmawiać.
- Więc o czym chciałeś porozmawiać? - zaczęłaś rozmowę.
- Chciałbym ci to wszystko wyjaśnić... - powiedział spuszczając głowę.
- No to mów.
- To nie jest tak jak myślisz, ja nie kazałem im pobić Minyong'a. Ja go polubiłem, naprawdę. Musiał jakoś podpaść chłopakom. Chyba sam sobie jest winien...
- CO?! Sam jest sobie winien? Ty myślisz w ogóle? Może mi jeszcze powiesz, że to on sam poprosił chłopaków żeby go pobili? Śmieszny jesteś... - krzyknęłaś zdenerwowana.
- Nie wiesz co zrobił więc tak go nie broń! - również zaczął krzyczeć.
- To może byś mi łaskawie wyjaśnił co zrobił.
- Jak się obudzi to sama go zapytaj. Ty wierzysz że on jest takim super przyjacielem, niewinny i w ogóle.
- O co ci do cholery chodzi?!
- O to, że jesteś ślepa!
- Słucham?! Widzę, że chciałeś pogadać tylko po to żeby mnie obrazić. Udało ci się. - prychnęłaś i pobiegłaś w stronę szpitala. Po drodze rozpłakałaś się. Myślałaś, że Tao jest inny jak widać dziewczyny które zawiódł miały racje, że jest zwykłym dupkiem. (wybaczcie ;____; tylko takie określenie mi pod pasowało. :D) Gdy dotarłaś do szpitala udałaś się do łazienki, by jakoś się ogarnąć. Przemyłaś lekko oczy, poprawiłaś włosy i ruszyłaś do pokoju przyjaciela.
- Hej Minyong! Kiedy się obudzisz? Strasznie cię teraz potrzebuję, nie mam z kim porozmawiać o bardzo ważnych rzeczach. Błagam cię obudź się. Pamiętasz kiedyś mówiłeś że podoba ci się mój głos kiedy śpiewam. Zaśpiewam ci coś :

"Wierzyłam, że będą przy mnie,
ale wszyscy odeszli 
i zostałam sama.
Przyszedłeś do mnie, 
kiedy nie miałam niczego oprócz samotności i ran"* 

Zaczęłaś płakać przypominając sobie chwilę w której Minyong pocieszał cię po zerwaniu z chłopakiem którego kochałaś nad życie. Starałaś się śpiewać dalej :

"Czy potrafisz mnie zatrzymać
Czy możesz chwycić moją dłoń
Potrzebuję cię teraz, potrzebuję cię teraz
Aby być zdolną do pożegnania się 
i pozwolenia im odejść
Potrzebuję cię, proszę, pomóż mi..."* 

Połykałaś łzy. Nie dałaś rady śpiewać już tej piosenki. Postanowiłaś zaśpiewać jakoś inną.

"Ale dusiłam się,
przez te powtarzające się słowa.
Można powiedzieć, że mój sposób mówienia i
działania, które traciły na znaczeniu
sprawiały, że twój gniew wzrastał.
Podczas gwałtownej nocy
gwiazdy rozświetlają niebo,
księżyc świeci,
podążasz po ścieżce gwiazd.
Nadchodzi noc,
która jest przykryta przez inne gwiazdy,
ale księżyc zostaje na swoim miejscu
Zawsze będę tutaj dla Ciebie..."** 

Poczułaś że Minyong poruszył palcem. szybko wstałaś i pobiegłaś do lekarza, powiedzieć o tym całym zajściu.

*Ten fragment jest pisany z perspektywy Tao* 
Co ja narobiłem. Aish... muszę myśleć potem mówić. Cholera nie ma czasu. Boję się że jej coś się stanie. Biegłem za nią ile sił miałem w nogach, muszę przyznać biegała dość szybko. Biłem się z myślami dogonić ją i przeprosić? Czy może stać z boku i się przyglądać? Chyba wybiore to drugie, nie chcę pogorszyć swojej i tak beznadziejnej sytuacji. Nie przyszła na dach, a teraz ją zraniłem. Czy tak trudno przyjść, już miałem plan. Bym w końcu wyznał co leży mi na sercu. Jak zwykle nic się nie udaje. Zdążyłem się zatrzymać inaczej to ja zaraz bym leżał w szpitalu. _____ już weszła do środka. Zaraz ją zgubię. Jednak mimo tego że do budynku wszedłem chwilę później niż ona udało mi się dosięgnąć ją wzrokiem, kierowała się do sali w której leżał Minyong. Nie potrzebnie kłamałem o tym wszystkim, ale to on skakał do chłopaków więc sam sobie jest winien. Stanąłem za szybą. Usłyszałem jej piękny głos, który śpiewał jakoś piosenkę. Śpiewała cudownie. O cholera idzie tu, gdzie mam się schować...
*Koniec narracji Tao*

Pobiegłaś za lekarzem w kierunku sali.
- Niestety nie możesz teraz wejść, powiem ci co z nim jak wyjdę. - powiedział i ciepło się uśmiechnął. Rodzice Minyonga byli osobami strasznie zapracowanymi, dlatego też wyznaczyli cie jako osobę którą można informować o stanie zdrowia Minyonga. jego rodzice byli tu dwa może trzy razy. Usiadłaś na krzesełkach znajdujących się obok wejścia do sali. Po około dwudziestu minutach z sali wyłonił się lekarz.
- Wszystko jest już dobrze, pacjent doznał lekkiego wstrząśnienia mózgu dlatego był w śpiączce. Najpóźniej jutro powinien się obudzić. Lecz istnieje ryzyko że straci pamięć, ale to już się okaże gdy się obudzi.
- Dziękuję panu bardzo. Mogę do niego wejść?
- Oczywiście, ja już pójdę. Do widzenia. - powiedział i uśmiechnął się ciepło.
Gdy weszłaś do sali Minyong otwierał oczy.
-____? - szepnął.
- Obudziłeś się już? Jak się czujesz? - zasypałaś go pytaniami.
Usiadłaś na krześle obok łóżka.
- Dobrze... chyba dobrze. Ym... ____ muszę ci coś powiedzieć.
- Mów. - powiedziałaś uśmiechając się promiennie.
To był pierwszy raz od jakiegoś czasu kiedy się uśmiechnęłaś.
- Ja wszystko słyszałem i któregoś dnia przyszedł do mnie Tao, i pytał jak ma zdobyć twoje serce czy coś w tym stylu.
- C-co?! Mi dzisiaj powiedział, że sam sobie jesteś winien że tu jesteś i może to specjalnie zrobiłeś, i żebyś sam mi coś wyjaśnił czemu oni cię pobili czy coś takiego. - zaczęłaś naśladować głos Tao.
- Ale on jest śmieszny, to wszystko jego wina nawet mnie przepraszał za to, że ich na mnie nasłał.
- Nie mogę no po prostu nie mogę. - zdenerwowałaś się.
- Uspokój się, lepiej opowiadaj co się działo jak spałem. Przysnęło mi się troszkę. - zaśmiał się.
Siedzieliście i rozmawialiście jak za starych dobrych czasów.
- ____, wybacz mu. Porozmawiajcie i wyjaśnijcie sobie wszystko. - powiedział po czym uśmiechnął się promiennie.
- Zaraz, zaraz czy ty próbujesz mnie swatać? Po tobie bym się tego nie spodziewała. - udałaś smutną.
- Przemyślałem to wszystko, w końcu miałem dużo czasu. Wiesz, że cię kocham, ale wiem że nic z tego nie będzie,  poza tym nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. Powiedz mi która dziewczyna nie ogląda się za takim przystojniakiem? - zaśmiał się.
- Wszystkie się za tobą oglądają. Wciąż nie rozumiem czemu chcesz żebym porozmawiała z Tao, on mnie skrzywdził w pewnym stopniu. Mam mu ot tak wybaczyć?
- Postaraj się. Wiem że dasz radę. Zobaczysz niedługo będziecie razem. Chcę żeby wam się udało, wierzę że będziecie razem szczęśliwi. A teraz idź już bo jestem trochę zmęczony. Zapomniałem pięknie śpiewasz i nie płacz już więcej. Can You Smile?
- Yes, I can. - odpowiedziałaś uśmiechając się.
- To do jutra, pomęczę cię jeszcze trochę. - dodałaś będąc już przy drzwiach.
- Mam nadzieję. Jutro mi opowiesz co tam z Tao. Do jutra - wysłał ci buziaczka.

***

"Powinnam do niego napisać. Albo nie niech on pierwszy napisze i przeprosi za swoje zachowanie." - myślałaś w swoim pokoju. Po chwili usłyszałaś dźwięk przychodzącego SMS'a.
Zobaczyłaś na wyświetlaczu imię Tao.

" ____, przepraszam. Moglibyśmy się spotkać w parku niedaleko szkoły? 
Tak poza tym pięknie śpiewasz. ;* "

"Jasne też muszę z tobą o czymś porozmawiać...
Zaraz skąd wiesz jak ja śpiewam. Śledziłeś mnie?" 

"Pasuje za pół godziny?
Kekeke*** możliwe. "
 

"Jasne, to do zobaczenia ^^"

Wyciągnęłaś z szafy dżinsy i jakiś sweter. Szybko ruszyłaś do łazienki, uwolniłaś włosy z koka po czym je rozczesałaś. Poprawiłaś makijaż. Zbiegłaś na dół pakując do torebki telefon i portfel. Na dole spotkałaś mamę.
- Gdzie tak pędzisz? - zapytała się troskliwie.
- Coś mi wypadło będę niedługo. - odpowiedziałaś spoglądając na zegarek. Pożegnałaś się z rodzicielką i ruszyłaś w kierunku miejsca w którym miałaś spotkać się z Tao.
- Ufff... zostało jeszcze 10 minut. - powiedziałaś ledwo łapiąc oddech. Miałaś wielkie szczęście jak to zwykle. Uciekł ci autobus, w dodatku zaczął wiać straszny wiatr. Na szczęście nie ociągałaś się na lekcjach w-f'u, przez co byłaś dość sprawna fizycznie. W dwadzieścia minut pokonałaś dość duży dystans dzielący twój dom od parku. W ostatnich minutach biegłaś żeby zdążyć. Udało ci się, zdążyłaś. Tao czekał na miejscu uderzając czubkami swoich adidasów w piach. Podeszłaś bliżej i stanęłaś przed nim machając ręką przed jego oczami by się ocknął.
- O jesteś już, myślałem że nie przyjdziesz. - powiedział uśmiechając się.
- Przepraszam, uciekł mi autobus. - powiedziałaś spuszczając głowę.
- Nic się nie stało. Muszę ci coś powiedzieć.
- Poczekaj. - przerwałaś mu. - Ja chcę powiedzieć coś jako pierwsza. Wiem wszystko i ... nie wiem co powiedzieć. Bo ja ...
- Powiedział ci? Teraz już w ogóle będzie źle. Tak to ja kazałem to zrobić, bo byłem zazdrosny.
- Nie o to mi chodzi. On powiedział, że coś do mnie czujesz. To w tej sprawie chciałam się z tobą spotkać, bo ja... w sumie czułam coś do ciebie od dłuższego czasu, ale bałam się przyznać, bo myślałam że zabawisz się mną i zostawisz samą.
- Masz o mnie aż tak złe zdanie?
- Aż tak złe nie. Po prostu nie byłam pewna jak to się skończy.
- ____, kocham cię. Nie myśl o tym co będzie tylko o tym co się dzieje teraz. - powiedział po czym pocałował cię w czoło.
- Też cię kocham. - odpowiedziałaś patrząc w jego czekoladowe tęczówki.


* Piosenka Kim Sung Kyu - I Need You
** Piosenka Infinite - Can You Smile?
*** Kekeke - po koreańsku oznacza coś w stylu naszego Hihihi/Hahaha. :)

Ufff... w końcu skończyłam ten scenariusz.
Jak wam się podobał? Będę wdzięczna za każdy komentarz.
Zapraszam na aska : http://ask.fm/Min_Jung_shi