piątek, 31 stycznia 2014

Niczym z filmu - Taeyang



Scenariusz dla Sany13. Mam nadzieje, że ci się spodoba.Miłego czytania :*
Byłaś modelką. Wzbijałaś się na szczyt. Coraz to nowe sesje. W coraz innych miejscach. Twoja mama prowadziła niewielki sklep. Głównie były w nim artykuły papiernicze. Dziś miałaś dzień wolny. Postanowiłaś odwiedzić swoją rodzicielkę. Przy okazji pomóc jej trochę, w sklepie. Gdy weszłaś do sklepu, od razu przywitała cię mama wraz z twoją młodszą/starszą (jak kto woli :D) siostrą. Również je przywitałaś.
Zajęłaś się układaniem pocztówek. Między nimi znalazłaś list.
" Przepraszam, że to zrobię nie mam wyjścia...." tyle zdążyłaś przeczytać. Gdy twoja mama zobaczyła, że czytasz ten list wyrwała ci go z rąk.
- Nie czyta się, czyjejś korespondencji. - skarciła cię mama.
Nie zdążyłaś odpowiedzieć, bo zostałaś wyciągnięta ze sklepu. Poznałaś osobę która cię wyciągnęła. Był to Taeyang.
- Co ty robisz? - wrzasnęłaś wściekła.
- Ratuje cię.
- Przed czym?
- Chyba przed kim. A to ty nie wiesz?
- O czym?!
- Twoja mama dostała list. Od niedoszłych porywaczy. Powiedzieli, że przepraszają ale muszą to zrobić. Żeby twoja mama się nie martwiła.
- C-co?!
- Nie gadaj. Uciekaj!
Biegliście przez całe miasto. Dotarliście do niewielkiego domku, na obrzeżach Seulu.
- W końcu jesteście. - powiedział uradowany Ji Yong.
I potem nie było już tak pięknie. Siedziałaś w domu ukryta w jakiejś piwnicy. "Dla twojego bezpieczeństwa" rzekomo. Czułaś się coraz gorzej. I te tłumaczenia " Jeszcze trochę, wytrzymaj trochę. To naprawdę koniec. ". Te puste słowa. Siedziałaś sama. Myślałaś, że zostałaś porwana i przetrzymywana. "Może u tych porywaczy byłoby lepiej?" - myślałaś. "Ani... oni by mnie pobili, zgwałcili i nie wiadomo co jeszcze." Musiałaś rozmawiać sama ze sobą. Gdyby zobaczył cię ktoś obcy z pewnością zamknąłby cię w zakładzie psychiatrycznym. Sama też nie uważałaś że jesteś w najlepszym stanie psychicznym.
Nagle drzwi otworzyły się. Taeyang opierał się o framugę drzwi.
-_______, mam coś dla ciebie.
Nałożysz ją jutro i pójdziesz ze mną.
Podał ci piękną balową suknię. Była granatowa. Zrobiłaś jak kazał. Najpierw zaprowadził cię do domu. Wzięłaś prysznic. Nałożyłaś tą sukienkę. Potem "dopadły" cię jakieś kobiety. Zaczęły cię malować i układać twoje włosy. Potem zrobiły ostatnie poprawki w twojej sukni. W końcu mogłaś wyjść na zewnątrz. Taeyang zaprowadził cię do czarnej limuzyny. Wsiedliście do środka samochodu. Tae zajął miejsce obok ciebie.
- Słuchaj, wiem że to może będzie dla ciebie trudne, ale masz nie krzyczeć nie płakać. Masz stać normalnie i się uśmiechać. Rozumiesz? - powiedział dość groźnie.
- Czemu taki jesteś?
- Jaki? Słuchaj ja cię tu ratuje, wykaż się współpracą choć trochę.
- Jaką współpracą? Jaki ratunek? O czym ty gadasz?
- Nie ważne.
Własnie tak wyglądała wasza rozmowa w ciągu ostatnich dni. Byliście przyjaciółmi już od dłuższego czasu, ale Young Bae ostatnimi czasy zmienił się w stosunku do ciebie. Był oschły, odpowiadał krótko, nie chciał nawet ciągnąć rozmowy. Zawsze był rozgadany, miał najwięcej do powiedzenia. Często nie mogłaś dojść do słowa. Teraz był inny, jakby zamknął się w sobie. Nie rozmawiał z nikim, jeżeli już musiał były to zdawkowe odpowiedzi. Martwiłaś się o niego. Od dawna był dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem. Kochałaś go, ale mu o tym nie powiedziałaś. Trapiło cię to od jakiegoś czasu czy mu to powiedzieć, czy też nie. Jednak słyszałaś, że ma dziewczynę, nie byle jaką dziewczynę. Była to piękna wysoka córka jakiegoś milionera.
- Yah... wysiadamy. - usłyszałaś głos który tak kochałaś.
Wysiedliście przed jakimś pałacem. Czułaś się jak księżniczka z księciem u boku. Gdy weszliście do środka, mało co nie zemdlałaś z wrażenia. Na piętro budynku prowadziły schody, które miały około 100 stopni. Weszliście po tych schodach. Przed wejściem do sali na ścianie po twojej prawej stronie znajdowało się lustro, a raczej wiele kawałków luster, które zajmowały większość ściany. Po lewej stronie była balustrada. Nie pewnym krokiem szłaś za Taeyang'iem. Myślałaś o najgorszym, w dodatku te słowa " Masz nie krzyczeć nie płakać...". A... co jeśli oni chcą mnie zabić? - myślałaś. To już, ta chwila. Weszliście do jakiejś sali, była ogromna. Z jednej strony stał podłużny stolik, na nim jakiś mikrofon.
- Odpowiesz na parę pytań to pójdzie do prasy internetu i całej tej reszty. - powiedział Yang.
Tak też zrobiłam. Pytanie były głównie " Słyszeliśmy że zostałaś porwana jak się czujesz? Kto cię porwał? itp. " Gdy skończyła się ta cała konferencja, dziennikarze wyszli. Zostałam sama z Young Bae. Podeszłaś do niego.
- Co tu jest....- nie dokończyłaś po do sali wbiegli jacyś faceci. Na czele z twoim byłym chłopakiem. Schowałaś się za Tae.
- Zostaw tą dziewczynę. Inaczej zginiesz. - powiedział jeden z mężczyzn.
- Ja... się boję. Zrób coś. - powiedziałaś zaciskając ręce na marynarce chłopaka.
- To ostatnie co mogę zrobić. - odwrócił się i pocałował cię, nagle rozległ się strzał. Nie był to strzał skierowany w Taeyanga, lecz twój były chłopak strzelił sobie w głowę. Young odsunął się od ciebie. Zaczęłaś wrzeszczeć....
- ____,_____ obudź się. - otworzyłaś oczy ujrzałaś przed sobą Taeyanga.
Co najlepsze byłaś, w swoim domu, z Taeyangiem u boku.
- Co ci się śniło? Strasznie krzyczałaś. - powiedział przerażony. Przytuliłaś się do niego.
- Nic, takiego. Ważne że już się skończyło. Am... oppa nigdy więcej filmów akcji przed snem. Okej? - powiedziałaś. Chłopak pokiwał głową na znak, że się zgadza.

Wszystko skończyło się dobrze. Chore sny, niczym z filmu. Kto wie może przez ten sen, postanowisz sprawdzić swoje umiejętności aktorskie. Rolę w filmie akcji, dostaniesz na sto procent. :)

~Min Jung ×.×

sobota, 25 stycznia 2014

Kartka z pamiętnika - Junhyung

Scenariusz pisany z perspektywy Junhyung'a.
Scenariusz dla mafuyu. Specjalna dedykacja ode mnie dla mojej kochanej przyjaciółki Michiko :*

Dziś minął rok, od naszego rozstania. Nie było to typowe rozstanie. Ty... po prostu odeszłaś na zawsze. Bardzo cierpiałem. Kochałem cię bardzo mocno, bez ciebie nie istniałem. Przeczytałem kiedyś, że osoba którą się kocha jest naszym okiem bądź płucem. Pomyślałem że to dziwne lecz kiedy przeczytałem dalej zrozumiałem dlaczego...
" - Osoba którą się kocha jest dla nas okiem albo płucem.
- A czemu nie sercem?
- Bo bez serca nie możemy żyć, a gdy odejdzie ukochana osoba potrafimy dalej żyć bez oka dalej widzimy, bez płuca dalej możemy oddychać..."
Te słowa sprawiły, że miałem łzy w oczach. Od tamtego czasu zacząłem pisać pamiętnik, sam nie wiem czemu coś mnie ku temu skłoniło.
12 maj 2012
Dziś było cudownie. Bardzo cię kocham. Powinienem częściej mieć wolne. Widząc twój szczery uśmiech podczas wspólnie spędzanych chwil, czuję że mam już wszystko.
Wspomniałem ten dzień...
Był to słoneczny poranek. Nie byłem rannym ptaszkiem więc wstanie o 7 rano było dla mnie dużym zaskoczeniem. Gdy tylko opuściłem łóżko skierowałem się ku kuchni. _______ wciąż spała. Postanowiłem, że zrobię śniadanie. Nie byłem jakimś fenomenalnym kucharzem, lecz potrafiłem robić pyszne śniadanie. Nie było to nic trudnego, twoje ukochane naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami. W 20 minut przygotowałem śniadanie. Potem poszedłem wziąć prysznic, po którym nałożyłem białą koszulkę i czarne spodnie. Włosy ułożyłem jak zwykle. Użyłem perfum które uwielbiałaś. Wtedy dopiero wyszedłem z łazienki. Moje kroki skierowałem ku sypialni. Nadal spałaś... wyglądałaś słodko. Uśmiechałaś się. Wtulona w poduszkę z uśmiechem na ustach otworzyłaś oczy. Ujrzałaś mnie na wprost swoich pięknych _^_^_^_^_^_ ( wstawcie swój kolor oczu ;* ) oczu.
- Jak się spało? - zapytałem dając ci buziaka.
- Całkiem dobrze - uśmiechnęłaś się szeroko.
- Nie pojechałeś do wytwórni? Wae? - zapytałaś.
- Om... to... mam dzień wolny.
- Naprawdę? Czyli spędzisz cały dzień ze mną?
- Cóż... miałem pojechać do rodziców...
- Ah... rozumiem jedź. - _____ posmutniała.
- Żartowałem, spędzę cały dzień z tobą. Idź teraz do kuchni, jestem głodny...
- Arraso, oppa.
_____ wstała i poszła do kuchni.
- Oppa... jesteś najlepszy - krzyknęła słodkim głosem.
- Wiem, wiem.
Resztę dnia spędziliśmy na spacerowaniu po zatłoczonym Seulu.
_•_•_•_•_•_•_ ( data twoich urodzin :d ) 2012
Starałem się aby ten dzień był wyjątkowy, nawet bardzo wyjątkowy.
Niestety nie wyszło, jak zwykle.
Przepraszam _____ wszystkiego najlepszego.
Wybacz, że masz takiego chłopaka.
Kocham cię nie zapomnij.

Miało być tak pięknie. Dzień wcześniej polecieliśmy na wyspę Jeju, przygotowałem wszystko. Rano w pokoju hotelowym wszystko wydawało się w porządku. Kelner przywiózł śniadanie o jakie prosiłem. Jakiś czas potem obudziła się ____.
- Co... ty robisz? - zapytała.
- Om... przygotowuje śniadanie.
_____ zaśmiała się cicho. 
- Yaa... wygląda pysznie. - podeszła i dała mi całusa w policzek.
- Oppa tak się postarał... o białe róże? ( nie wiedziałam jakie kwiaty lubisz najbardziej więc wstawiłam swoje ulubione :) )
- Jak widzisz. Podoba ci się tu? - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Bardzo, szczególnie widok z balkonu. Moglibyśmy tu zostać na stałe? - zapytała.
- Czy ja wiem... raczej nie. Możemy tu przyjeżdżać czasami. - _____ posmutniała.
- Ah... nie ważne. Oppa zaczniemy jeść?
- A racja zapomniałem siadaj.
- Smacznego. - powiedziała słodko.
Po jakiś 2 godzinach wyszliśmy z hotelu i wybraliśmy się na przejażdżkę. W połowie drogi zepsuł się samochód.
____ była rozbawiona tą sytuacją.
- Oppa, widzę jak się starasz. Wiem, że zaplanowałeś calutki dzień. Nie martw się tym, że to wszystko nie wychodzi. Chodź, zabiorę Cię gdzieś.
Najpierw zadzwoniłem, do mechanika. Przyjechali, po jakiś 20 minutach. Zabrali samochód, a my mogliśmy już spędzić resztę dnia razem. _____ zaprowadziła mnie na plażę. Nie wiem skąd ona znała to miejsce. Było przepiękne. Plaża, od reszty "świata" odgradzał nas wysoki skalisty klif. Obok płynął strumyk. Idealne miejsce.
- Wiesz zastanawiałam się ostatnio nad jedną rzeczą. Myślałeś kiedyś nad założeniem rodziny?
- Myślałem... to było piękne. My i dwójka małych dzieci biegająca po ogrodzie.
- A... moglibyśmy... spróbować?
- Jasne, jeżeli chcesz.
Wróciliśmy do hotelu. Zrobiliśmy to. (sory pominę "tą" część, bo nie jestem zdatna pisać takich rzeczy xD)
16 czerwca 2012 
Dzisiejszy dzień był cudowny.
Będę ojcem. Junhyung Appa.
To brzmi tak komicznie.
Nadal nie mogę w to uwierzyć.
Ah... będziemy wspaniałymi rodzicami.
Kocham cię i nasz dziecko też. 

17 lipca 2012 
Appa... będzie cię kochał... 
Aish... nawet cię nie widziałem. 
Będę tęsknić. 
_____, trzymaj się. 
Saranghae
____, była strasznie słaba po tym co się stało. Wydawało mi się, że jest obecna tylko ciałem, a duchem jest gdzieś daleko stąd. Nie dziwiłem się, ta sytuacja też zbiła mnie z nóg. Nie byłem w stanie, wykonać najprostszych czynności.
~Miesiąc później~
Nie wiedziałem o niczym. ____, ona była chora. To dlatego straciła dziecko. To dlatego była taka słaba. Nie chciała mi o tym mówić, ale zostawiła list.

"Drogi Junhyungu/Junhyunie. (Nie wiem która forma jest poprawna :( O ile któraś jest w ogóle poprawna xd)
Jeżeli to czytasz, to ja już nie żyję.
Wybacz, że nic ci nie powiedziałam.
Widziałam jak było ci ciężko, po tym co się stało.
Nie wiem jak wytrzymywałam z tym uśmiechem.
Ta choroba wyżerała mnie od środka.
Nie chciałam żebyś cierpiał.
Naprawdę bardzo cię kochałam. 
Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy i założysz rodzinę o jakiej marzyłeś.
To jest moja ostatnia prośba do ciebie. Bądź szczęśliwy i zapomnij o mnie. 
_____.  "
Próbowałem zapomnieć, ale choć bym próbował nie potrafię. Cięgle widzę ją uśmiechniętą. Staram się uśmiechać. W sumie już przywykłem do tego, sztucznego uśmiechu. Zobaczę co przyniesie czas, może jakoś wykonam ostatnią prośbę _____.

Kolejny scenariusz z którego nie jestem jakoś szczególnie zadowolona. :(
Jak wam się podoba?


~Min Jung ×.×

środa, 22 stycznia 2014

I, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci - Jung Kook


Był deszczowy poranek.Gdy tylko się obudziłaś, wiedziałaś, że stanie się coś przykrego.
Wstałaś z łóżka po czym skierowałaś swe kroki w kierunku szafy, wybrałaś dżinsy i dużą czerwoną bluzę, po czym poszłaś do łazienki.Gdy zobaczyłaś swoje odbicie w lustrze, przestraszyłaś się. Miałaś podkrążone oczy, włosy były jak jedna wielka "szopa", a napoliczku wciąż widniał czerwony ślad.
- Co on we mnie widzi. - powiedziałaś po czym zabrałaś się za ułożenie włosów. Potem zaczęłaś nakładać dużą warstwę pudru na twarz, pomalowałaś rzęsy po czym nałożyłaś dżinsy i bluzę. Gdy wyszłaś poraziło cię słońce. " Jak długo tam siedziałam? " pomyślałaś po czym zeszłaś na dół na śniadanie. Spojrzałaś na zegarek. Dochodziła 11.
- Cześć - powiedziałaś do rodziców.
- Witaj, córeczko. Przemyślałaś to co do ciebie wczoraj mówiliśmy? - powiedział tato.

- Tak przemyślałam, ale nie mam zamiaru tego robić. Nie możecie mi tego zrobić jeśli choć trochę mnie kochacie. - krzyknęłaś. W twoich oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Pomyśl tak będzie lepiej dla ciebie i dla nas. - powiedziała mama.
- Chyba tylko dla was. WAS wysoko ustawionych ludzi w Korei . Nie będę się przenosić do jakiejś szkoły dla bogatych snobów, tylko dlatego żeby dbać o was wizerunek, bo przecież co powiedzą ludzie?! Córka tak bogatych ludzi chodzi do szkoły dla biedaków. Wiecie co mam to gdzieś. Nigdzie się nie przeniosę, ja mam tu przyjaciół , chłopaka.
- Tak, tak których wyłącznie interesują pieniądze. Myślisz że gdyby nasza rodzina nie była by taka bogata miałabyś tylu przyjaciół?! Pewnie, że nie.
- W przeciwieństwie do was ja mam PRAWDZIWYCH przyjaciół. Nie każdy jest taki za jakiego go bierzesz. Myślisz, że tam będzie inaczej? Też będą się do mnie przymilać! - *plask* dostałaś w policzek. Łzy napłynęły ci do oczu.
- Pójdziesz tam, bez dyskusji. Radzę ci też zostaw tego swojego chłoptasia, masz już wybranka na męża.
Przypomniałaś sobie wczorajsze słowa ojca. Zabolało cię to ponownie.
- I jak zerwałaś z tym swoim pożal się Boże idolem? - zapytał ojciec.
Nie wytrzymałaś. Ruszyłaś w stronę drzwi. Nałożyłaś buty i kurtkę, potem wybiegłaś z domu. W czasie drogi napisałaś do Jung Kook'a, żeby przyszedł sie z tobą spotkać, tam gdzie zwykle. Gdy dotarłaś na miejsce, usiadłaś na ławce na której zazwyczaj przesiadywaliście. Nic specjalnego biała ławka znajdująca się w pobliżu fontanny, cóż niby niezwykła lecz przepełniona wspomnieniami, wyrytym sercem a w nim : __ ( pierwsza litera twojego imienia) + J, Love forever. To było urocze, byliście w gimnazjum dokładnie w 1 klasie. Zaczęłaś wspominać chwile spędzone w jego towarzystwie.
- Omo jakaś ty słodka ____. Yaa... taka śliczna... ale mam śliczną dziewczynę. - powiedział wesoło Kook. 
- Yah! Mówiłam ci coś na temat nazywania mnie słodką. - oburzyłaś się. 
- Mianhe, ale ty jesteś taka słodziutka. - odparł. 
Nienawidziłaś jak ktoś nazywa cię słodką, bo taką nie byłaś. Jung Kook dobrze o tym wiedział, ale robił to specjalnie. 
- Naprawdę? Ale ty jesteś słodszy Kookie, niczym ciasteczko. - odpowiedziałaś po czym zaczęłaś uciekać. Wiedziałaś, że on tego nie znosił. 
- Yah! Stój! - ruszył za tobą. Wybuchłaś śmiechem mało co nie wpadając na kobietę z wózkiem. 
I tak właśnie spędziliście sobotę: na uciekaniu, gonieniu, wzajemnym denerwowaniu. W pewnym momencie gdy uciekałaś przed Jung Kook'iem ten przytulił cię od tyłu i wywróciliście cię na trawę. 
Leżałaś na plecach Kook na tobie, całkiem niespodziewanie wasze usta się złączyły. Jung wstał i pomógł wstać również tobie. 
- Ja... przepraszam nie chciałem... - mówił przerażony. 
- Nic się nie stało - zapewniłaś go po czym musnęłaś go w usta. 
- Muszę już iść, świetnie się bawiłam. Pa - powiedziałaś idąc w stronę domu, zostawiając chłopaka osłupiałego. 
Ze wspomnień wyrwał cię Jung Kook.
- Cześć ____... długo czekałaś - mówił z trudem łapiąc oddech.
- Nie, przyszłam przed chwilą. A ty znowu urwałeś się z treningu?
- To dlatego że jesteś ważniejsza, bałem się że coś ci się stało.
- Musimy porozmawiać.
-_____, co się stało?
- Jung Kook... to koniec... wybacz. - powiedziałaś podając mu pierścionek. ( taki couple rings to popularne w Korei :D ) Wstałaś i zaczęłaś iść w stronę domu. Usłyszałaś kroki, a po chwili poczułaś ręce oplatające cię wokół tali.
- _____... nie możesz tego zrobić... obiecałaś. Ja... tego nie przeżyje. Nie rób mi tego. - zaczął łkać.
- _____, patrz ile gwiazd. - powiedział Kook.
- Łaa... niesamowite. Są śliczne.
- Spójrz tu. - swój wzrok skierowałaś na Jung Kook'a. Trzymał niezbyt duże pudełeczko w odcieniu granatu. Otworzył je powoli. Twoim oczom ukazały się dwa srebrne pierścionki. A raczej obrączki najzwyklejsze obrączki.     -______, obiecuje że będę cię kochał już zawsze - powiedział, nakładając na twój palec jedną z obrączek. - Jung Kook, obiecuje że będę cię kochała już na zawsze. - powiedziałaś nakładając pierścionek na jego palec
Znów zanurzyłaś się we wspomnieniach.
- Ja muszę... nie mogę tak dłużej... wybacz... żegnaj. - powiedziałaś wyrywając się z uścisku Jung Kooka.
***
- Zerwałam z nim! Zadowoleni jesteście?! - wrzasnęłaś po czym pobiegłaś do pokoju.
***
Od tygodnia siedziałaś w swoim pokoju. Wychodziłaś z niego tylko wtedy gdy musiałaś iść do łazienki albo wtedy gdy byłaś głodna. Wypaczyłaś telefon, żyłaś kompletnie odcięta od świata. Coś cię tchnęło. Włączyłaś telefon. Twoim oczom ukazało się 240 nieodebranych połączeń. Po 40 połączeń od każdego członka BTS z wyjątkiem Kook'a oczywiście. Twój telefon zaczął wibrować. Dzwonił Suga. Nie byłaś pewna czy odbierać czy też nie. Wybrałaś pierwszą opcję.
- Słucham - powiedziałaś cicho.
- _____, co się stało?! Martwiliśmy się.
- Wszy-wszystko w porządku. - twój głos zaczynał się łamać.
- _____, ja nie wiem. Czemu się rozstaliście, ale błagam cię... uratuj go.
- C-Co?! O co chodzi? - wrzasnęłaś.
- Bo... Kook...on... on się ledwo trzyma. Naprawdę nie wiem o co wam poszło ale porozmawiaj z nim. On siedzi od tygodnia w pokoju nawet z niego nie wychodzi. Nic nie je. Drzwi ma zamknięte, nie wiem czy żyję. Ash... możesz to zrobić? Proszę cię o to bo się o niego martwię. Zrobisz to?
- Ja... nie mogę... nie powinnam...jest taka możliwość żebyś dał mu ten telefon? Ja nie mogę przyjść, może uda mi się z nim tak porozmawiać.
- Poczekaj, zobaczę co się da zrobić.
Czekałaś 5- 10 minut. Słyszałaś dźwięk przekręcanego klucza, potem głos Sugi. " Masz to do ciebie. Ktoś bardzo ważny."
- Słucham
- Jung Kook... jak ... się czujesz? - słowa nie chciały ci przejść przez gardło.
- No cóż. Hym... czuję się, niepotrzebny? Bo taka jedna osoba którą kochałem najbardziej na świecie zabawiła się mną i potem zostawiła jak się znudziłem. A tak poza tym to jest całkiem, w porządku. Tylko tak "troszeczkę" zawalił mi się świat i tak "troszeczkę" miałem ochotę zginąć.
Zaczęłaś płakać.
- Ja... przepraszam. Zrozum na moim miejscu zrobił byś to samo. Ja nie mogłam tego tak zostawić. Teraz zapewne cierpisz mniej niż jakby cię spotkało, to co mogło by cię spotkać, jak bym tego nie zrobiła.
- To może mi wyjaśnisz. Czemu?
- To tak w skrócie. Moi rodzice, nowa szkoła, rozkaz zerwania z tobą, dowiedziałam się, że mam już wybranego męża. - znów zaczęłaś płakać.
- Ej... nie płacz. Mogłaś mi powiedzieć. Wytrzymalibyśmy to jakoś. Gdzie jesteś?
- A wiesz, że jak bym z tobą nie zerwała to ty miałbyś do czynienia z jakimiś pieprzonymi gangsterami?! Oni... by cię zabili.
- Cóż... obiecaliśmy coś sobie pamiętasz?
- Razem aż do śmierci. - powiedzieliście jednocześnie.
- Widzisz... ja może wyglądam na słabego ale jestem silny. Ja to wytrzymam. Tylko chce być z tobą do końca.
- Ja też... nie opuszczę cię aż do śmierci.
***
Wasz związek przetrwał, ten trudny dla ciebie czas. Kilka lat później złożyliście uroczystą przysięgę i zostaliście małżeństwem... spodziewającym się dziecka. :D


Przepraszam za wszelkie błędy. Przepisywałam to w nocy i jestem dość zmęczona. Jakoś nie jestem zadowolona z tego scenariusza, nie wiem czemu.
Jak wam się podobał?
Chciałabym żebyście zostawili po sobie jakiś ślad i skomentowali moje wypociny :)
Aaa chciałabym podziękować za te 30 tysięcy wyświetleń. Dziękuje wam bardzo ;***
~ Min Jung ×.×