Witajcie! Powracam po bardzooo długiej przerwie. Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Od teraz obiecuje dodawać coś co najmniej raz w miesiącu.
Co do scenariusza, pisało mi się go bardzo ciężko... Leo jest jednym z moich ulubieńców, a pisanie scenariuszy z moimi ulubieńcami, nie wychodzi mi zbyt dobrze.
Zaczynałam go co najmniej z pięć razy i każdy pomysł był inny. Jeszcze raz przepraszam Tsend Zorigt za to że musiała tak długo czekać. Mam nadzieję że wam się spodoba, mógłby być dłuższy ale nie chciałam go przeciągać na siłę. :)
Miłego czytania!
Kolejny nudny wieczór. Dziś postanowiłam pójść do parku.
Nałożyłam bluzę, chwyciłam telefon i słuchawki i ruszyłam na spacer. Po drodze zdążyłam jeszcze kupić kawę w pobliskiej kawiarni. Na dodatek wpadłam na jakiegoś chłopaka, co za ulga, że nie oblaliśmy się kawą.
Gdy doszłam do parku, zajęłam miejsce na mojej ulubionej ławce.
Wydaje się to dziwne, wszystkie ławki wyglądają tak samo, mimo to ta jedna jest moją ulubioną.
W końcu zdecydowałam się posłuchać muzyki. Włączyłam jedną z moich ulubionych piosenek. Na początku zaczęłam nucić, nawet nie wiem kiedy zaczęłam śpiewać, dość głośno.
- Ładnie śpiewasz. Spojrzałam w górę i zobaczyłam chłopaka na którego wpadłam kilka minut wcześniej. Czułam, że moje policzki płonął z powodu zawstydzenia.
Patrzyliśmy sobie w oczy... właściwie dla mnie czas się zatrzymał nie wiedziałam ile czasu wymienialiśmy się spojrzeniami. To musiało wyglądać zabawnie - ja siedziałam na ławce głowę miałam zadartą do góry. On stał lekko pochylony z telefonem w dłoni i słuchawkami oplatającymi jego palce. W końcu ocknęłam się, chłopak uśmiechnął się lekko.
- Przepraszam...
Powiedziałam i pobiegłam przed siebie.
Gdy otworzyłam drzwi prowadzące do wnętrza domu, szybko ściągnęłam buty i udałam się do pokoju. Będąc już w środku rzuciłam się na łóżko. Z uśmiechem na ustach wystukałam treść sms'a do Nany mojej najlepszej przyjaciółki.
____ : "Chyba się zakochałam~ ^^ "
Nana : "Uuuu kto jest tym szczęściarzem? :)"
____ :"Nie wiem jak się nazywa. Spotkałam go przypadkiem. ;)"
Nana : "Oj ___,___! Masz jutro czas?"
____ : "Pewnie :)"
Nana : "Będę u ciebie o 16. Bądź gotowa! Zabieram cię gdzieś. :)"
____ :"Postaram się. :) Będę na ciebie czekać. ;*"
Napisałam jej ostatniego sms'a i poszłam do łazienki wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamy, wróciłam do pokoju, ułożyłam się do snu. Właśnie "ułożyłam". Szczerze mówiąc ta noc była okropna, leżałam uśmiechając się jak głupia w stronę sufitu. Wciąż widziałam jego twarz, była taka cudowna. Gdy zamykałam oczy widziałam piękny uśmiech i brązowe tęczówki chłopaka. Automatycznie uchylałam moje powieki i znów uśmiechałam się jak głupia. Więc każda próba zaśnięcia kończyła się fiaskiem.
"Muszę go jeszcze spotkać!"
Krzyczałam w myślach. W końcu około trzeciej nad ranem udało mi się zasnąć.
Otworzyłam oczy. Słońce przebijało się przez rolety. Znalazłam telefon i chwyciłam go w dłonie. Odblokowałam jednym z przycisków. Na wyświetlaczu pojawiła się godzina... "11... nie jest aż tak źle. Zaraz... JUŻ JEDENASTA?!" Powiedziałam to dość głośno. Zerwałam się na równe nogi. Pobiegłam do łazienki, oczywiście w drodze potknęłam się o próg. Ogarnięcie się zajęło mi godzinę, potem zjadłam coś i zaczęła się najgorsza część szykowania się na spotkanie, czyli wybieranie ubrań. To dopiero zajęło mi dużo czasu! W końcu udało mi się coś wyszperać, zdecydowałam się na średniej długości dżinsowe spodenki i do tego jakąś koszulkę bez rękawów, której w ogóle sobie nie przypominam. Jednak wywrócenie całej szafy do góry nogami ma swoje plusy. Zdążyłam pomalować rzęsy, tylko rzęsy, gdyż przyszła Nana. Jak zwykle uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Gotowa? - zapytała wchodząc do mojego pokoju.
- Jeszcze chwilka. - powiedziałam.
- Yah! Miałaś być gotowa, a ty co?! Jak zwykle! Rusz się, bo się spóźnimy! - krzyknęła.
- Tak jest sierżancie Kim! - powiedziałam i zasalutowałam, przyjaciółka wybuchła gromkim śmiechem.
- To możemy już iść? - zapytała.
- Chwilka... okej już jestem gotowa. - powiedziałam po nałożeniu błyszczyku.
Kilka sekund później byłyśmy już na dole i nakładałyśmy buty.
- A tak w ogóle to gdzie idziemy? - przerwałam ciszę panującą między nami.
- Powiem ci w drodze.
Tak więc wyszłyśmy i poszłyśmy... no właśnie nie wiem gdzie.
Jednak po chwili byłyśmy w parku i znając Nane pójdziemy na boisko. Nie myliłam się.
- Słuchaj ja wiem że nie bardzo lubisz oglądać sporty i tak dalej, ale kolega mojego brata prosił mnie żebyśmy tu przyszły. Nie gniewasz się?
- Nie spoko, czego się nie robi dla znajomych. - uśmiechnęłaś się do niej.
- O, zobacz. To on! - powiedziała.
- Nana... to jest ten chłopak o którym ci wczoraj pisałam... boziu jaki przypał - westchnęłam.
- Nieźle wybrałaś. - skwitowała.
- Nana! - krzyknął chłopak gdy był trochę bliżej. Podbiegł do was.
Wyglądał jeszcze lepiej niż wczoraj.
- Cieszę się, że przyszłaś. - te słowa skierował do twojej przyjaciółki.
- To jest ____. - wskazała na mnie. - A to jest Taekwoon. - po czym wskazała na chłopaka.
- Wolę Leo. - powiedział i wyciągną dłoń w twoją stronę. Również podałaś dłoń, którą chłopak delikatnie uścisną.
- My się chyba już spotkaliśmy... - powiedział tym razem te słowa skierował do mnie.
- Chyba tak. - posłałaś mu uśmiech.
- Muszę już iść do chłopaków. Trzymajcie kciuki. - po tych słowach Leo oddalił się od was.
- ___… on na ciebie leci! - pisnęła podekscytowana Nana.
- Przesadzasz...
Popatrzyłaś na boisko, chłopak stał jakieś 8 metrów od ciebie. Zauważył, że patrzysz w jego stronę i pomachał. Uśmiech wkradł się na twoją twarz i nie miał zamiaru z niej uciec.
Ten mecz oglądałaś z wielkim zaciekawieniem.
Nie oglądałaś z takim skupieniem meczy reprezentacji narodowej.
Drużyna Leo miała cudowną sytuację do strzelenia bramki. Jeden z graczy podał piłkę do kapitana (znaczy Leo) a ten kopnął ją w stronę bramki. Piłka... trafiła do bramki! Bramkarz był w szoku nawet nie zdążył interweniować.
Po dwudziestominutowej grze był remis 4 do 4.
Razem z Naną siedziałyśmy wpatrzone w chłopaków niczym w obrazek.
Z tego co się zorientowałam grali do pięciu strzelonych goli.
W tym momencie piłkę przejął Leo był dość daleko od bramki, jednak zdecydował się na strzał kopnął i... znów trafił.
Razem z Naną wstałyśmy z miejsc i zaczęłyśmy bić brawa.
Leo przybiegł w waszą stronę złapał mnie w pasie i obrócił w powietrzu trzy razy. Potem złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Poczułam jak motylki w brzuchu wylatują z niego pełne radości a w mojej głowie słyszałam jakby fajerwerki. Chłopak postawił mnie na ziemi. O... i koniec pięknych chwil. Zaczął przepraszać i się tłumaczyć.
- Naprawdę nic się nie stało *marzyłam o tym!!* - zapewniłaś go.
- Prawdę mówiąc, obserwowałem cię od jakiegoś czasu.
Pierwszy raz widziałem cię u Nany wtedy byłem u jej brata. Zakochałem się w tobie. Wczoraj gdy na siebie wpadliśmy wiedziałem, że to przeznaczenie. Potem coś kazało mi iść za tobą i wtedy usłyszałem jak śpiewasz, zakochałem się w tobie po raz drugi... jeśli to w ogóle możliwe. Pomysł z tym meczem wpadł mi do głowy przedwczoraj. Uznałem że to dobra okazja by cię "poznać".
- Wczoraj... ja... zakochałam się w tobie. Gdy patrzyliśmy sobie w oczy... to było piękne. Nie mogłam spać. Wciąż widziałam twoją twarz. To chyba miłość... - nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
- To na pewno miłość. Myślałem ze wyznam ci uczucia w bardziej romantycznym miejscu.
- Uwierz mi jest idealnie. - obdarzyłaś go jednym z najpiękniejszych uśmiechów jakie miałaś w zanadrzu.
-____... zostaniesz moją dziewczyną?
- Chyba nie ma innego wyjścia. - chłopak posmutniał
- Pabo... kocham cię, od teraz obiecuje oglądać mecze, końcówki są niesamowite. - powiedziałaś po czym pocałowałaś go w usta.
- Od dzisiaj mecze oglądasz tylko ze mną, albo z moim udziałem! - zapewnił chłopak.
- Jakie to romantyczne. - westchnęła Nana w tej samej chwili podszedł do niej chłopak którego pokochała.
- Podobasz mi się już od dawna... zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak! - krzyknęła i rzuciła się w jego ramiona.
Kto by pomyślał, że poznaliśmy się przez przypadek...~ ____
To nie był przypadek tylko przeznaczenie. ~Leo
Pomyśleć, że gdyby nie nasi przyjaciele nigdy byśmy się nie poznali. ~___ i Leo